roland96
Huddy Amator
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wilkowice/Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 3:37, 13 Lis 2010 Temat postu: Upadli BO [M] |
|
|
Fik nie związany z Housem. Ot taki...Inny. Jeśli ktoś z was czytał Upadłych, to może skojarzy o co cho, chociaż moja wersja jest daleka od wizji autorki książki.
Pozwolę sobie dodać swoje oznaczenie wiekowe, bo te z Housem raczej tu nie pasują. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, Marg ;)
Tylko wstawię je później, bo muszę znaleźć jakieś zdjęcie
Stała na granicy przepaści, na granicy życia. Jeden krok wystarczyłby, by stała się tylko wspomnieniem. Zapomniałaby o rozpaczy i poczuciu straty, znowu mogłaby być z nim… z Danielem. Jej przeznaczeniem, jej miłością. Tylko jedna rzecz nie pozwalała jej tego zrobić- Cam. Nie darzyła go wielką miłością, ale życie spłatało im figla i postanowiło złączyć ich ze sobą jakąś więzią. Byli bratnimi duszami, które lgnęły do siebie, jak ćmy do światła. Z drugiej strony Daniel na nią czekał. Niedawno nie chciała go opuszczać ani na moment, a teraz miałaby przeżyć bez niego tyle lat? Nie… to niemożliwe. Musi do niego iść, musi spojrzeć w jego szaro-fioletowe oczy, poczuć jego rozgrzaną skórę i miękkie wargi. Dlaczego po prostu nie mogła żyć normalnie? Dlaczego musiała przeżywać to wszystko? Dlaczego musiała zakochać się w chłopaku, który z górny skazany był na śmierć? Nie, nie mogła tak myśleć. Daniel był jedną z najpiękniejszych rzeczy w jej szarym życiu. Choć od jego śmierci minęło jedynie parę dni, czuła jakby ten okres był dla niej wiecznością. Tęskniła za nim. Nie tak, jak tęskni się za przyjacielem czy nawet drugą połówką. Tęskniła za nim tak, jak zwierzęta w klatce tęsknią za wolnością. Potrzebowała go tak, jak ryba potrzebuje wody albo tak, jak człowiek powietrza. Chłód oplatał jej nagie ramiona, ale ona nie zwracała na to uwagi. Co jej z lekkiego przeziębienia skoro oprócz Cama, nie było na świecie osoby, która jej potrzebowała, która by za nią tęskniła? Tak samo zresztą, jak na coraz gęstszą ciemność, która teraz była jej sprzymierzeńcem. Dzięki niej nikt nie widział jej łez.
-Idę do ciebie kochany.- Już, już miała zrobić ostatni krok i rozpłynąć się nicości, lecz nagle coś mocno pociągnęło ją do tyłu wywołując mocne pieczenie na całym ciele. Z przerażeniem wpatrywała się w mrok. Coś jakby przepłynęło przez nią, wywołując u niej dreszcze. Zachwiała się i spadła na ziemię, ledwo widoczny kształt przesunął się nad nią, jakby zastanawiając się, co ma z nią zrobić. Cień. Kolejny upierdliwy cień, który karmił się jej zagubieniem i cierpieniem, który chciał ją zranić, ale nie pozwalał jej umrzeć. Bez wyraźnego powodu. Ot tak, dla zabawy. Czekała. W oddali ujrzała coś, co zdawało się być poświatą światła, nie była pewna czy widzi go na pewno, ale instynktownie wyczuwała, że ją uratuje. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała był błysk jaskrawego światło, które przepędziło od niej cień. Potem była tylko ciemność i wpatrujące się w nią smutno szaro-fioletowe oczy.
Zemdlała.
Płynęła po morzu swoich smutków i łez. Miała wrażenie jakby na drugim jego brzegu czekał na nią lepszy świat. Bez zmartwień, pełen miłości i bezpieczeństwa. Już, już miała ruszyć w stronę tej przystani, ale nagle usłyszała głos. Ostatni raz spojrzała na słoneczny ląd, odwróciła się i popłynęła za owym głosem w gęstą ciemność. Nieprzenikliwą i pełną tajemnic, ale pociągającą i kuszącą, jak zakazany owoc. Wkrótce ujrzała nikłe światełko w stronę, którego automatycznie popłynęła. Z mroku zaczęły wydostawać się obrazy i strzępy rozmowy.
- Żyje? Wszystko będzie z nią dobrze?- Uśmiechnęła się. Wszędzie poznałaby ten pełen troski głos. Jej najlepszy przyjaciel był przy niej.
-Spokojnie… to tylko kolejny atak cieni. Ten był, co prawda odważniejszy od pozostałych, ale nic jej nie zrobił.- Ten głos był o wiele spokojniejszy. Postronny słuchacz nie wysłyszałby w nim żadnych emocji, lecz ona dobrze go znała. Tak bardzo go pragnęła, tak za nim tęskniła. Gwałtownie otworzyła oczy. To naprawdę on. Mimo że stał do niej plecami od razu go rozpoznała. Patrzyła na niego z rosnącym sercem. Jak? Jak to możliwe? Przecież umarł. W jej ramionach! Widziała, jak powoli wypływało z niego życie. Z jej oczy pociekły łzy, łzy szczęścia. Daniel jakby czując na sobie jej wzrok, odwrócił się. Jego maska obojętności natychmiast opadła i teraz patrzyła na nią z bezgraniczną miłością.
- Ale… ale… jak? Umarłam, tak? A może to tylko sen?- Uszczypnęła się i przetarła oczy, ale on nadal tam stał. Podszedł do niej i mocno ją pocałował. Stęskniona za tą pieszczotą wpiła się w jego usta i oderwała się o nich dopiero, kiedy zabrakło jej tchu.
- To długa historia kochanie. Opowiem ci ją, jak dojdziesz do siebie.- Uśmiechnął się tajemniczo.- A teraz odpoczywaj. Nie bój się. Nigdzie się nie wybieram. Będę przy tobie czuwał. Już zawsze.
Usnęła, czując, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie.
I jak?
Post został pochwalony 0 razy
|
|